PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31413}
7,8 622 831
ocen
7,8 10 1 622831
8,5 49
ocen krytyków
Dzień świra
powrót do forum filmu Dzień świra

Jest to dla mnie coś więcej niż seans. „Dzień świra” to czyste stadium niespełnienia. Wyrastające w glebie młodości ideały, ambicje i pragnienia, zderzone z gorzkim obrazem rzeczywistości, wyceny, miejsca społecznego i presji określenia, czynią z ciebie tą właśnie „wyschnięta glinę”. Nie zdatną już do użytku, mimo wcześniej drzemiącego w niej potencjału elastyczności i tylu możliwości twórczych. Ona jednak stwardniała i teraz staje się już tylko gratem warsztatu społecznego. Film Kotarskiego zdaje się poza swoją komediową warstwą zewnętrzną, dotykać także innych kwestii. Z każdą sceną rozpakowując ten film, dostrzegamy w odbiciu zmęczonego spojrzenia Adasia te subtelne sygnały ratunku. Katalog natręctw, schematów nie tylko dużo mówi o samotności, ale także o traumie przejawiającej się w wiecznym stresie i strachu jego życia. Ta symboliczna charakterystyka bohatera, otwiera furtkę w stronę bolesnej dekonstrukcji marzycielstwa. Wrażliwy na piękno sztuki Miałczyński nie dość ze może ani nic przeczytać, ani oddać się swojej pracy, to przede wszystkim przez cały czas blokowany jest twórczo. Nie może się rozładować emocjonalnie przy pisaniu, wylać w nim wszystkich swoich żali, sentymentów i niespełnienia. Nie może, bo ciagle jest zagłuszany przez głośną groteskową rzeczywistość(z początku Chopinem),która przebija się swym hałasem na pierwsze kartki jego niewypowiedzianej katharsis. Doprowadza go to do szaleństwa i zmusza do ucieczki jak nigdy wcześnie. W zasadzie istotą tego filmu, jego rozpoczęcia jest chęć głównego bohatera przerwania tego absurdalnego ciągu życia w jakim tkwi. Ucieczka od natrętnych sąsiadów, zbywającej i biernej matki, nieudanego rodzicielstwa jak i małżeństwa, od wyczerpującej i frustrującej pracy. Ucieczka ta jednak wzmaga wiele wyczerpujących konfrontacji z wręcz gombrowiczowskimi figurami owej groteski. Wszystko to mogło by być zwariowanym snem, a jednak jest męczącą i rozczarowującą rzeczywistością pełna absurdu z której wręcz nie da się wybudzić. Podróż przez codzienność do czegoś osobistego nie trwa jednak odpowiednio długo i intensywnie. Miałczyński w finalnej konfrontacji z własnymi potrzebami, przegrywa z samym sobą. Jest marzycielem bez pokrycia, który marzy by marzyć, bo tylko w swych marzeniach czuje się bezpiecznie i dobrze. Jego wypalenie nie pozostawia mu natomiast innych perspektyw niż obrazy w jego głowie ideałów, które i tak otwarcie kwestionuje. Dawna miłość okazuj się mieć wiele oblicz, jednak żadne z nich nie wystarcza. Coś co w jego imaginacji miało być zmianą torów jego życiowej drogi, w rzeczywistości okazuje się być jedynie przystankiem myśli. Spirytualna podróż, kończy się powrotem do lekomanii i wewnętrznych rozterek, wychodzących od obronnego wyparcia własnych potrzeb. Potrzeb, które na tyle bezradnie wybrzmiewają sobą w Miałczyńskim, iż ten jest gotów nawet włączyć znienawidzoną przez siebie telewizje byle by odczuć samotność choćby w mniejszym stopniu. Przykre schematy pozostają wraz z nerwicą i smutkiem a glina twardnieje na kamień, którego już nikt nie ociosa. Zdaje się ze już nikt nie dostrzeże w Adasiu Miałczyńskim, kogoś wielkiego, albo nawet po prostu kogoś. W końcu to tylko buc, furiat i świr.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones