Nazywanie ,,Dnia świra" komedią uchodzi tylko tym: nie mającym jeszcze czynnego prawa wyborczego, lub pozbawionym choćby szczątkowej umiejętności myślenia indukcyjnego.Z drugiej strony trudno o śmieszniejszy dialog w naszym kinie niż ten zaczynający się słowami- ... Skąd wracają Litwini...". Ten film to diagnoza, druzgocąca diagnoza polskiego intelektualisty odpowiedzialnego za krajobraz wypunktowany celnie przez autorkę tematu. Koterski budował postać Miauczyńskiego, od kilku lat, ale w tym obrazie dał opis, zgoda że przerysowany, szczególny, oparty na impresjach, ciągu skojarzeń, rejestracji własnych przeżyć... Oto bohater prezentujący cechy kompulsywnego furiata, z daleko posuniętą fobią społeczną i paskudnym kompleksem mesjanistycznym.Odporny na zdrowy rozsądek, lękający się kobiet, swoją drogą ciekawe byłoby zobaczyć taki opis polskiej intelektualistki, bo ten obraz, z naturalnych przyczyn, to obraz męski. Widz mężczyzna ze zdolnością do autorefleksji poczuje się niekomfortowo.Wydawało się, że dalej w takiej wiwisekcji posunąć się już nie można, że o nic więcej zapytać nie wolno. Za kilka lat granica przekroczona zostanie. ,,Wszyscy jesteśmy Chrystusami" to film sięgający jeszcze głębiej, do próby, chyba udanej, zdefiniowania poczucia winy. Ale o tym Lady_Snape w chwili pisania tego tematu, jak i ja wówczas nie wiedzieliśmy! Good night, and good luck, esforty.
9/10

Mam czynne prawo i śmiało mogę nazwać ten film komedią. Satyra to także komedia, a tematy w "Dniu Świra" zostały właśnie potraktowane z dużym dystansem i humorem, po to właśnie żeby ośmieszyć i wyśmiać pewne zachowania Polaków. Także idąc za Twoim postem mogę napisać, że spinanie się o nazywanie "Dnia Świra" komedią uchodzi tylko tym ...
Bo jeśli to nie jest komedią to czym? Komediodramat to też po części komedia, a od tego się odcinasz.

Rzeczywiście, trudno nie uznać Twego wpisu za sensowny. Zgubiła mnie moja kategoryczność, wywołana zapewne spojrzeniem pewnej części społeczności filmwebu, iż to komedia bez przydawek. Oburzony ,,wysmoliłem" co widać powyżej.
Gdybym miał określić gatunkowo ten film,a odżegnywać się od definicji komedii, zwyczajnie utykam... Tym samym kwalifikuję się do grona wyszydzonych w ,,Dniu świra".
Tak , to komedia, komedia gorzka, satyra społeczeństwa polskiego, jej inteligenckiej warstwy. Zamach mój na prawa obywatelskie raczej na siebie winienem kierować. Dzięki za przywołanie do rzeczywistości i przepraszam za zamieszanie. Ukłony,esforty.

Myślę, że każdy z nas został w "Dniu świra" wyszydzony ;)