Dzień świra to jedyny film, na którym płakałem. Ludzie, co myślą, że to komedia - współczuję. Oczywiście jest masa scen, które potrafią śmieszyć, ale celem głównym jest ukazanie dramaturgii życia w Polsce. Wracam do tego filmu co jakiś czas i zawsze mnie wzrusza i jednocześnie bawi.
Dokładnie to rozpłakałem się pod koniec filmu, gdy Adaś czyta fragment Małego Księcia.
Dzień świra to moje polskie arcydzieło.
Cieszę się, po przeczytaniu powyższego komentarza, (pozdrawiam jego autora) że są ludzie którzy tak jak ja dostrzegają prawdziwy sens tego filmowego arcydzieła,moim zdaniem jednego z najlepszych w historii kinematografii polskiej. Z żalem i niedowierzaniem patrzę na komentarze osób uważających ten film za komedię, to nie jest komedia, to dramat ba nawet melodramat. Film ponadczasowy, mija 11 lat od jego powstania, a wszystko co przedstawione w filmie nadal jest aktualne, w Polsce nic się nie zmienia ( porównując np. rzeczywistość świata polityki przestawionego w filmie do stanu obecnego, zainsteresowanie młodzieży nauką j. polskiego i brak chęci na poznawanie jego klasyki, problem wieloletniego wykształcenia okupionego zdrowiem głównie psychicznym, stresem nerwami,poświęconego czasu i nieproporcjonalnej nagrody za to w postaci pracy i marnej płacy, aktualność "modlitwy Polaka"). Najlepszy film Koterskiego i jeden z nieliczynych współczesnych filmów polskich dających do myślenia tym , którzy naprawdę go rozumieją, mam nadzieję, ze TVP podda niedługo ten film obróbce cyfrowej i wypuści wersję HD tak jak obydwie części "Psów".
Słuszna uwaga! 11 lat i dalej to samo... jakże wciąż aktualny jest ten film. Pełna zgoda do tego, co napisałeś. Szkoda jedynie, że od czasu Dnia świra nie powstało coś równie dobrego, polskiego. Nie koniecznie o podobnej tematyce, ale w ogóle.
ale co mogło powstać? karolak i adamczyk na wakacjach razem z cichopek i muchą? :D
Ten film ma śmieszyć ale przede wszystkim zmusza do myślenia, ilu z nas po obejrzeniu nie dostrzegło czegoś rodzimego, nas samych? Każdy ma jakieś wady, z czymś ma problem ale robienie z igły widły jest tu najtragiczniejsze gdy wyolbrzmiamy problemy, śmiejemy się z innych - a sami robimy dokładnie to samo!
Film ma kilkanaście lat, a poziomem do Koterskiego nawet nikt się nie zbliżył. Pewnie, mamy Katyń czy Komornika ale to nie ten gatunek. To tak jakby porównać Chryslera do Ferrari, to cacko i to cacko, tylko inna klasa, inna grupa docelowa!
Dokładnie, nie można tak tego usystematyzować, to komediodramat. Gdyby nie było tej warstwy komediowej, to warunkowałoby to chyba nieco inny odbiór, a tak mamy wszystkie te neurozy życia codziennego podane w takiej formie, która przecież nie odbiera filmowi powagi wypowiedzi.
Film idealny. Choć jestem przeciwny szufladkowaniu filmów, przyznać trzeba że niewiele znajdzie się polskich obrazów tak mistrzowsko wyreżyserowanych. I zagranych, chociaż nie to jest tu najważniejsze. Wszystkie te zabiegi Marka Koterskiego, te świetne pomysły! Szczególnie urzekła mnie scena w pociągu ("W nocy śpię… śpię… a w dzień chodzę… chodzę…). I jeśli po mojej twarzy przemknął uśmiech, to z wdzięczności, bo dane mi było poznać takie arcydzieło. Ktoś napisał, że jest to film "dla ludzi z umysłem dziecka". Przytyk niezbyt udany, lecz do tego filmu mu trzeba po prostu dorosnąć. I nie jest to kwestia daty narodzin, raczej wrażliwości. Film bardzo smutny. Wzruszający, choć może bardziej przynoszący widzowi gorycz. Miejscami odrażający i to jest w nim najpiękniejsze. Wprawia widza, mnie, w uczucie silnego dyskomfortu (blok reklam, scena w pociągowej ubikacji…). Jest boleśnie prawdziwy, a dowcip jest w nim jedynie pewną formą odskoczni, odbicia się od dna. Dał mi wiele do myślenia. Niesamowity.
Nie jest komedią? Koterski nie miał na celu rozbawić widza?
np. tym "Jak tatuś zrobi dzióbek, to nie ma ch... we wsi"
albo tym:
A: Synu, jak się ożenisz...
S: Tato, ja się nie ożenię.
A: No, to jak będziesz miał dzieci...
S: Tato, ja nie będę miał dzieci.
A: Pier.... synu, że głowa boli!"????
Ja uważam, że ten film jest bardziej satyrą niż komedią. Bezlitośnie obnażył nasze małe i większe "grzeszki" - w tym obłudę i słabość wiary katolików, którzy na równi, a nawet ponad wiarę w Boga stawiają gusła i insze przesądy. Możemy też zobaczyć zwykłe problemy i bolączki przeciętnego człowieka, a pozorna lekkość i nienachalna finezja fabuły filmu, doskonale ukazuje złożoność życia i ludzkiej natury.
Ogólnie film ten jest wg. mnie super i z przyjemnością oglądam go od czasu do czasu :)